Nieśpiesznie nawiązując do głównego tematu, chciałabym podzielić się przemyśleniem dotyczącym pewnej instalacji artystycznej. Zobaczyłam ją kiedyś na elewacji Muzeum Współczesnym we Wrocławiu, a jej przekaz, używając metafory, zmiażdżył mnie. Był to olbrzymi biały arkusz, rozwieszony nad głównym wejściem do muzeum, na którym znajdowały się wielokrotnie powielone trzy czarne słowa: BĘDZIE, JEST, BYŁO. Tylko tyle, a tak wiele. Spróbuję teraz opisać, to co tak naprawdę zrobiło na mnie wrażenie.
Środkiem wyrazu artystycznego we wspomnianej grafice była pionowa, pozornie symetryczna kompozycja słów o zmiennej wielkości. Co ciekawe dzięki zabiegowi zmniejszania i zwiększania czcionki słów zapisanych w osi pionowej, uzyskano efekt kształtu klepsydry. Przemycony tym sposobem symbol upływania czasu, dzięki zmyślnie zapisanym słowom, które w czasie rzeczywistym, jak piasek przesypują się z góry na dół przez malutką szczelinkę, zyskał dodatkową moc przekazu.
Patrząc na grafikę od góry, wiodąc wzrokiem ku dołowi, można było najpierw dostrzec odpowiednio pomniejszany zapis słowa „BYŁO” aż do momentu, gdzie klepsydra miała maksymalne przewężenie i gdzie widniał pojedynczy, malutki zapis słowa „JEST”. Podążając wzrokiem dalej w dół, można było odczytać dla odmiany wielokrotnie zwiększający się zapis słowa „BYŁO”. I ot to cała treść niezwykłego obrazu opisana zaledwie w kilku zdaniach. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego obraz który można opisać w kilku zdaniach zrobił na mnie tak wielkie wrażenie. Powiem Ci. Nie przez przypadek użyłam na początku tego wpisu, słowa instalacja artystyczna. Uważam, że właśnie tak można nazwać plakat z wielką klepsydrą, który magnetycznie przyciąga wzrok ludzi nawet z drugiego końca wielkiego skrzyżowania. Niewątpliwie ten obraz korespondował ze swoim otoczeniem, wpisując się w przestrzeń na wielu płaszczyznach interpretacji.
Stanisław Dróżdż jest autorem omawianej grafiki, która powstała w 1967 r. I według mnie chwała mu za tą piękną pracę zawierającą niezwykle silną, ponadczasową mądrość, którą każdy może odczytać we właściwy dla siebie sposób. Tak po swojemu. Bo o to chodzi w sztuce, nie? Najważniejsze jest, by czerpać z niej, to czego akurat się potrzebuje w swoim życiu. Można spojrzeć, uśmiechnąć się i szybko myślami pójść w przeciwnym kierunku albo wręcz przeciwnie zainspirować swój umysł do dialogu wewnętrznego.
Najwyższy czas bym wyjawiła Ci to co ja osobiście otrzymałam właśnie od tego obrazu. Zgodnie z wolną interpretacją, owa klepsydra przypomniała mi, że warto być obecnym tu i teraz! Człowiek ma skłonność do rozpamiętywania swojej przeszłości, planowania swojej przyszłości i bagatelizowania teraźniejszości. Nie masz czasem takiego wrażenia, że jako ludziom za łatwo jest nam odkładać szczęście na później? Innymi słowy, im starsza jestem tym mam coraz silniejsze wrażenie, że codzienność to tajemnicza i wymagająca bestia, żyjąca na skraju przeszłości i przyszłości. Tylko sprawia wrażenie oswojonej, bo właśnie w taki sposób chcemy ją postrzegać. Dlaczego? To ułatwia wiele spraw, ale jednocześnie osłabia naszą czujność na upływ czasu. Czyżby strach przed nieuniknionym, w ten sposób manipulował naszym ludzkim umysłem i wprowadzał nas w błąd? Czy domyślasz się już do czego nawiązuję? UWAGA! Użyję zaraz słowa wpisanego przez nasze społeczeństwo w rubryczkę TABU. Powiem to wprost – nad śmiercią nikt nie ma kontroli. Śmierć była, będzie, ale przede wszystkim JEST. Ona po prostu się odbywa. Warto uświadomić sobie, że codzienność to tylko pozorna stabilność, na którą składają się pozornie jednakowe, powtarzalne czynności. Na szczęście, kolejno upływające dni odróżniają się od siebie cudownymi i niepowtarzalnymi szczególikami, których dostrzeganie należy stale ćwiczyć. Po co? Nasuwa się pytanie. Odpowiem krótko – by na bieżąco doceniać, to co jest teraz. Bo mamy tylko tyle i aż tyle. Warto jest na bieżąco i świadomie bilansować swoje zasoby, a nie walczyć za wszelką cenę o utrzymanie wrażenia niezmiennej, stabilnej ciągłości. Taka jest moja myśl.
Muszę przyznać, że kwestia różnorodności w postrzeganiu śmierci przez ludzi, jest niezwykle interesująca. Może zabrzmi to dziwnie, ale mam wiele przemyśleń na ten temat. Czy nigdy nie ciekawiło Cię dlaczego o tematach trudnych po prostu się nie rozmawia? Przy czym, mówiąc rozmowa mam na myśli swobodną dyskusję w gronie najbliższych znajomych lub rodziny. Dlaczego, nigdy nie ma miejsca na refleksje dotyczące śmierci? Co stanowi zaporę? Niewiedza, samotność, intymność, a może duma? Prawdopodobnie jest jeszcze więcej czynników, ponad to co wymieniłam, ale efekt jest jeden – strach, przez duże S. Swobodne poruszanie tego kontrowersyjnego tematu mogłoby wielu osobom realnie pomóc odnaleźć w swoim życiu spokój. Odczuwanie strachu przed śmiercią jest czymś niemierzalnym i średnio nadającym się na tworzenie statystyk ale zauważyłam pewną ciekawą tendencję, którą się z Tobą na koniec moich przemyśleń podzielę. Mianowicie, mam wrażenie, że osoby religijne i niereligijne mają w sobie mniej tego strachu w porównaniu do osób niezdecydowanych. Ile w tym prawdy, nie wiem, ale ciekawa jestem co o tym myślisz.
Warto rozmawiać o rzeczach trudnych, ponieważ w tego typu rozmowach zazwyczaj nie używamy powtarzalnych schematów, a tym samym ćwiczymy umiejętność bycia obecnym tu i teraz. Aby skutecznie trenować samoświadomość warto nauczyć się doceniać małe dawki szczęścia. Co Ty na to? Możesz na dobry początek sprawdzić w jakiej kondycji jest Twoja uważność. Wystarczy sprawdzić jak długo jesteś w stanie nie myśleć o czymkolwiek. Tyle, nic skomplikowanego, ale wbrew pozorom trwanie w uważności wcale nie jest takie łatwe. Gdy poza rytmem własnego oddechu, dźwiękami i zapachami otoczenia zaczyna się rejestrować napływ jakichkolwiek myśli, oznacza to koniec zadania. Wychodzę z założenia, że tego typu dialog wewnętrzny pozwala dowiedzieć się o sobie rzeczy, które podświadomie zostały kiedyś zepchnęte na dalszy plan.
Mam nadzieję, że wątek Dróżdżowskiej klepsydry w jakimś stopniu zainspirował Cię do ciekawych przemyśleń.
Zapraszam Cię do bycia obecnym, tu i teraz.
Życzę nastroju do rozkminek.
Pozdrawiam.
SapioMood